Weekendowa cisza w Mikołajkach – Hotel Amax***

Mazury latem przyciągają tłumy. Wszędzie jest gwarno, kolorowo i wszystkie obiekty turystyczne prześcigają się w pomysłach, jak zachęcić turystów do wybrania właśnie ich. Mazury latem są piękne, ale też trochę męczące 😉

Jak to jest na Mazurach jesienią? Ciszej, spokojniej i jakoś tak sennie… Jeśli dodamy do tego jeszcze niedzielne popołudnie to wyjdzie nam idealny przepis na wyciszający wyjazd we dwoje. Przepis, z którego my skorzystaliśmy.

Nasz wybór to bliskie nam Mikołajki, a dokładniej hotel Amax – czyli miejsce, które znajduje się po drugiej stronie jeziora, jeśli będziemy szukać go z centrum miasteczka.

Zameldować się w hotelu można od 14:00, jednak byliśmy w Mikołajkach już kilka minut po 13:00. Na przedwczesny przyjazd mieliśmy pewien plan: jeśli pokoje nie są jeszcze dostępne, idziemy zwiedzić remontowane nabrzeże Wioski Żeglarskiej, lub przekonamy się co ma do zaoferowania restauracja a’la carte hotelu. Nie dane nam było skorzystać z żadnej opcji awaryjnej, gdyż niesamowicie sympatyczny Pan na recepcji oznajmił nam, że mimo iż nasz pokój nie jest jeszcze gotowy, to dostaniemy inny, bo będziemy jedynymi Gośćmi w obiekcie. Jak się okazało, nasz pokój zamienił się w apartament 😉

Amaxowe apartamenty to salon z kanapą i przejściem do sypialni oraz przestronna łazienka z oknem, do której prowadzi korytarzyk. Pokoje są czyste i pachnące, a łazienka apartamentu tak przestronna, że dwie osoby nie będą wchodziły sobie tam w drogę. W pokojach na pierwszym piętrze są także spady, które nadają dodatkowego uroku pomieszczeniom.

Cały hotel to zaledwie szesnaście pokoi (nie wliczam tu samodzielnych domków, którymi dysponuje obiekt), więc atmosfera jest kameralna. Nie inaczej też w restauracji, gdzie stoliki są odgrodzone od siebie ściankami z kwiatami – przytulnie i tajemniczo 😉 Dodatkowy plus tego miejsca? Widok. Po zamówieniu dań z dość obszernej karty mogliśmy podziwiać jezioro znajdujące się tuż przy hotelu. Nasza kolacja była pyszna – zarówno pod względem wizualnym jak i smakowym. Porcje są na tyle duże, że po przystawce zjadłam tylko połowę dania głównego.

Minusem natomiast jest bliskość lub słabe wygłuszenie kuchni. W pewnym momencie dało się słyszeć stamtąd najsłynniejszy polski przecinek, zwany także łaciną podwórkową. Wiem, bywa, zdarza się, a komu chociaż raz nie wymsknęło się niech pierwszy rzuci kamień… Ale… Goście raczej nie powinni słyszeć nerwów załogi 😉

Oprócz tego, niedzielne popołudnie i wieczór nad Cichą Zatoką w Amaxie oczywiście zaliczany jest do udanych. Wszystko tu gra, załoga jest pomocna i uśmiechnięta, w restauracji jest smacznie a w pokojach czysto.

NAJNOWSZE WPISY
REKLAMA , BO ŻYĆ Z CZEGOŚ TRZEBA
KONIEC REKLAMY ;-)
WSPIERAMY CZTERY ŁAPY

Ośrodek Jelonki niesie pomoc zwierzętom dzikim, chorym i po wypadkach. Przeczytaj więcej o Ośrodku Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki TUTAJ

Spodobał się artykuł? No to szybciutko sharuj!:

Facebook
Pinterest
Skype
WhatsApp
Email
Michał
Autor bloga i maruda hotelowa. Jeśli masz jakieś sugestie jak rozwinąć bloga lub chciał(a) byś zaproponować artykuł - pisz śmiało, na pewno się odezwę ;-) kontakt [at] trochetutrochetam.pl