Jakiś czas temu na jednym z najpopularniejszych wirtualnych polskich portali dla kobiet, którego tu nie przytoczę wprost bo potem sądy, groźby, czarne samochody pod domem – nieeee to nie dla mnie – przeczytałem chyba najgorszy poradnik pt. “zrób to od razu po wejściu do pokoju”, czyli co trzeba robić i na co zwrócić uwagę po zameldowaniu się w pokoju hotelowym.
Na tyle mnie to poruszyło, że postanowiłem napisać kilka słów sprostowania, bo uznałem, że to trochę niesprawiedliwe.
No to do dzieła!
1. Sprawdzanie drzwi, czy się aby na pewno zamykają i czy same się nie otwierają – bo to rzekomo raj dla złodziei
Serio? Dla jakich złodziei? W większości hoteli jest jedno wejście do hotelu + punkty dostaw (te drugie są raczej zamykane w godzinach nocnych). Do tego na terenie większości hoteli jest monitoring, plus rzadko zdarza się hotel aby był opustoszały (bez pracownika). Prawdopodobieństwo, że ktoś tam się włamie i akurat trafi do Twojego pokoju wydaje się mało prawdopodobne. Do tego sprawdzanie drzwi do pokoju to dość automatyczny odruch. Jak wchodzisz do własnego domu/mieszkania to też zamykasz drzwi zamiast czekać aż przeciąg je zatrzaśnie, prawda?
Mówimy wszak o hotelach, które są zobligowane do przestrzegania o wiele bardziej rygorystycznych zasad niż pensjonaty, kwatery, hostele itd.
2. Zanim rozpakujesz walizkę to sprawdź wszystkie kąty i zakamarki i poszwy i poduszki i najlepiej wszystko – domyślnie “bo w pokoju moga być pluskwy”
To był chyba punkt, po którym już wiedziałem, że muszę coś tu napisać. To kolejny przykład tego jak bardzo autor nie ma pojęcia o czym pisze i powiela bzdury.
Po pierwsze, jeśli wchodzisz do pokoju hotelowego i widzisz, że „coś jest nie tak” – zabrudzenia są ewidentnie widoczne, kurz jest na półkach, futrynach i pozostałych elementach dekoracji – wtedy masz powody do obaw co do jakości sprzątniętego pokoju i zgłaszasz to, prosząc przy tym o zmianę pokoju lub o ponowne sprzątnięcie. Jednak kurz na półkach nie oznacza pluskiew, ani karaluchów ani mistycznych smoków. Serio.
Ale jak już jesteśmy przy pluskwach, bo od tego się zaczęło. Pluskwy to takie stworzenia, których nie zobaczysz gołym okiem. Nie zobaczysz też ich siedliska lęgowego (jajeczek) z uwagi na mikroskopijne rozmiary. No, chyba, że jest to pomieszczenie skrajnie zaniedbane i kolonia pluskiew jest widoczna gołym okiem (wygląda to trochę jak lekka pleśń na materacu). Wtedy warto zapytać gdzie właściwie się znajdujesz? W hotelu czy w pokoju rodem z filmu „hostel’ (nie polecam filmu dla ludzi o słabych nerwach). Warto też nadmienić, że pluskwy potrafią chować się naprawdę w ciasnych szczelinach i wychodzą „podjeść” człowieka…i to jeszcze nie każdego człowieka (pluskwy potrafią być wybredne).
Pokój hotelowy to nie jest naturalne środowisko zachęcające pluskwy do rozwoju, nawet jeśli będzie ów pokój będzie delikatnie zaniedbany. Takie stworzonka mogą być najprawdopodobniej przyniesione przez turystę w torbie ze środowiska wysoce zabrudzonego i wilgotnego (np. jeśli ktoś ma problemy z wilgocią w domu). Pluskwy nie przenoszą się raczej na ciuchach (raczej)
Na koniec, pluskwy potrafią się zahibernować na czas braku żywiciela (cenna wskazówka dla kogoś kto wyłącza pokój z użytku na dłuższy czas, bo np. ma sezonową część hotelu lub domki) . Za ten podpunkt daję karniaka – to niepotrzebne straszenie czytelników i budzenie zbędnej paranoi i za to, że osoba pisząca artykuł nie poświęciła minimum czasu na jakieś merytoryczne podstawy.
Jeśli już ktoś szuka porad na temat pluskiew to mała podpowiedź – te dranie lubią przebywać blisko żywiciela. Więc najbliższym miejscem będą łóżka, półki przy łóżkach i/lub listwy przypodłogowe. Początkowe stadium rozwoju pluskwy jest tak znikome, że nie rozróżnicie jajeczek od zwykłych paprochów. Jednak jeśli chcecie mieć pewność to warto przejechać palcem po takich kropkach – jeśli będzie zostawiało ślad jak po zabiciu ćmy (taki charakterystyczny pyłek) no to macie czym się martwić. Bardziej zaawansowane stadium rozwoju pluskiew widoczne jest gołym okiem, bo kolonia będzie przypominała plamę zgniłej zieleni (pleśni?). W większości przypadków, jeśli w pokoju hotelowym jest pluskwa to będzie w takim miejscu, że i tak jej nie znajdziecie.
Dopiero po przespanej nocy jeśli zobaczycie na swoim ciele charakterystyczne ślady po ugryzieniu i plamy krwi na kołdrze to macie czym się przejmować. W przeciwieństwie do komarów, rana będzie przez chwilę krwawiła więc zobaczycie ją.
Tak, mogłem teraz trochę nastraszyć, ale zarazem uspokajam, to są naprawdę rzadkie przypadki (przynajmniej w Polsce) a jeśli macie problem z pokojem, to i tak go zgłosicie. Wszak zapłaciliście za wynajęcie czystego i schludnego pokoju, prawda? 🙂
3. Umyj szklanki w pokojach bo nikt ich nie myje przed twoim przyjściem
Pod tym tytułem znajduje się jakieś magiczne badanie amerykańskie, które mówi, że nikt nie myje tych szklanek. Skłania mnie to do wniosku, że to angielskojęzyczny artykuł, który ktoś leniwie przerzucił na język polski żeby jakikolwiek content mieć dla czytelników.
Po raz kolejny warto zadać pytanie, do jakiego hotelu przyszłoby komuś trafić, żeby o takie elementarne rzeczy nie zadbać? Po pierwsze, w Polsce jest taka instytucja jak Sanepid, która może wpaść z niezapowiedzianą wizytą. Po drugie warto zdefiniować brudną szklankę, że co, ma smugi? Palce? Naprawdę uważacie, że nikt takich szklanek nie myje i zostawia na niej resztki niedopitego napoju po poprzednikach? Tam gdzie hotele mają kuchnię, tam mają i wyparzarkę, a nawet jeśli nie korzystają z niej i po prostu myją szklankę pod bieżącą wodą z płynem (ok przyznaję, to nie do końca zgodne z przepisami) to nadal jest to…umyta szklanka przy pomocy wody i płynu. Zupełnie jak w większości polskich domów.
Ok, obmyj sobie tą szklankę po wejściu do pokoju, ale zrób to dla świętego spokoju, a nie w obawie, że ktoś próbuje cię otruć. W domu jak dłuższy czas nie korzystam z jakieś porcelany to też ją przecieram lub obmywam. Też często ze względu na święty spokój, a nie obawę przed skażeniem.
4. Sprawdź ręczniki lub pościel – bo jak znajdziesz włosa to na bank poszwy nie były zmienione
To tak samo jak znajdziesz włosa w zupie albo na ziemniakach w restauracji gdy kelner ci je poda. NA BANK jest to zupa od poprzedniego gościa a ten schabowy pewnie z podłogi jest..albo też go poprzedni gość nie dojadł, ukroili kawałek schabu i podali go Tobie ponownie.
Nikt nie pomyślał, że włos może spaść komuś z głowy podczas finalizowania sprzątania pokoju. Fakt, takie coś nie powinno się zdarzyć, ale czasem jednak się zdarza. Tutaj wielka tajemnica – w hotelach pracują ludzie, którzy czasem pracują pod presją czasu. To nie znaczy od razu, że ktoś zostawił zasikane materace i przykrył je tylko i udaje, że nic się nie stało. To tak jak z tymi pluskwami – widzisz, że coś jest nie tak to należy to zgłosić. Jeśli widzisz włos w jakimś miejscu, ale ogólnie w pokoju jest czysto, no to wyciągnij wnioski i zdecyduj sam/sama co chcesz z tym zrobić. Mi osobiście takie coś zdarzało się w hotelach od ekonomicznych 3 gwiazdek po luksusowe 5…niektóre z nich nawet opisywałem już na blogu. Jednak w ogóle o tym nie wspominałem, bo w niektórych przypadkach to by było zwykłe czepianie się dla czepiania. Jak Ty postąpisz drogi czytelniku, to już Twoja sprawa. Ja tylko apeluję o rozwagę.
5. Wyczyść pilot do telewizora bo tego absolutnie nikt nie myje.
To fakt, nikt tego nie przeciera i tylko czeka, żeby sprzedać ci covida albo inne świństwo. Nikt też nie przeciera tych szklanek z punktu 3. Nikt też nie odkurza i w ogóle sam sobie powinieneś posprzątać pokój. Tak, może teraz wyolbrzymiam. Ale chwilę potem pojawiła sie porada – umyj pilot mokrym ręcznikiem w mydle. Zastanawiam się czy nie lepiej urządzenia elektrycznego pod bieżącą wodą od razu umyć. Bezpieczniej będzie.
6. Uważaj na wiaderka na lód – nikt ich nie dezynfekuje
Ponoć w upalne dni to standard w hotelach, że takie wiaderko jest w pokojach hotelowych i absolutnie nikt tego nie dezynfekuje, no bo przecież po co. Po tym punkcie definitywnie stwierdziłem, że to artykuł w stylu kopiuj+wklej z jakiegoś angielskiego artykułu.
Po pierwsze primo, wiaderko na lód nie jest podstawowym wyposażeniem żadnego pokoju hotelowego w Polsce, aż po standard 5-gwiazdek (polecam poczytać o standaryzacji). Jeśli gdzieś pomyliłem się, proszę o korektę (ale nie pomyliłem się).
Po drugie primo wiaderka na lód to często rarytas, bo lubią się “gubić” i/lub niszczyć. Ponieważ jest to zazwyczaj stal nierdzewna, takie wiaderko ląduje w wyparzarce lub jest polerowane żeby nie zostawić brzydkich smug – ta stal jest naprawdę cienka, więc jeśli nikt by tego nie wymieniał to od razu rzuciłyby się w oczy tłuste plamy od palców lub inne niedociągnięcia.
7. Ukryte kamery czają się wszędzie
Chciałem darować sobie komentowanie tego punktu, ale jednak musiałem. Jest to jeden z ostatnich punktów, który został napisany chyba tylko po to żeby jeszcze bardziej nastraszyć turystę.
Znowu zapytam, mówimy o polskim hotelu/resorcie w jakimś standardzie (gwiazdkowym) czy o pokoju na godziny w jakieś trefnej okolicy w trefnym kraju? Takie szczegóły mają znaczenie. Bo jeśli chodzi o drugą opcję , to w sumie powinniśmy też kupić broń i pilnować żeby ktoś nam w nocy nerki nie wyciął albo nie zlicytował naszego bagażu.
Jak dla mnie taki argument brzmi “nie przyjeżdżaj do hoteli, bo na pewno ktoś chce nagrać cię jak paradujesz w samych gaciach po pokoju, albo wycierasz gile swojemu dziecku”. Fenomenalne zajęcie.
Kilka słów podsumowania ode mnie
Artykuł, może niesłusznie, strasznie poruszył mnie jako hotelarza. Z jakiegoś powodu od czasu do czasu “wiesza się psy” na polskiej turystyce (jako całości, czyli również na właścicielach innych obiektów noclegowych). Bo jest drogo, bo hotelarze kombinują itd.
Pamiętam jeszcze całkiem niedawno głośno publikowane hasła “wolne media” bo otarliśmy się o dość rygorystyczne przepisy podatkowe, które mogłyby doprowadzić do znaczącego uszczuplenia ów wolnych mediów w Polsce. Wielka akcja, również w social mediach repostowało się hasła bojkotujące ten paskudny proceder. Cieszę się, że media (teoretycznie) są wolne, jednak te same wolne media potem publikują artykuły, które wbijają nóż w plecy branży.
Mam tym większy żal, że te treści sa wyssane z palca i nie maja żadnej merytorycznej podstawy. Idę o zakład, ze osoba pisząca takie głupoty nigdy nie zrobiła rozeznania w hotelu, tylko, tak jak pisałem kilkukrotnie, po prostu przeklepała artykuł z jakieś angielskiej strony…MAMY TO! TERAZ FAJRANT. Duże media oznaczają niestety duży zasięg odbiorców i ktoś uwierzy w takie rzeczy. To smutne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tak jak w każdej branży, znajdą się “zgniłe jabłka” i faktycznie warto się mieć na baczności przy wyborze miejsca na nocleg (niedawno opisywałem swoje emocje z pobytu w jednym z takich miejsc). Nie należy, a wręcz nie wolno, na podstawie jednego doświadczenia generalizować branży…ale redaktorzy powinni to już chyba wiedzieć?