Tam gdzie sztuka spotyka biznes – Willa Port**** w Ostródzie

Niewielu z nas potrafi dokładnie określić, gdzie kończą się Mazury a zaczyna Warmia… Niewielu też rozgranicza Mazury na wschodnie, środkowe i zachodnie, co skutkuje tym, że mówiąc o Mazurach często myślimy tylko o tych terenach, które położone są na Szlaku Wielkich Jezior. A szkoda, bo Zachodnie Mazury też mają wiele do zaoferowania… Zapraszamy na wycieczkę do Ostródy, gdzie kryje się czterogwiazdkowy hotel Willa Port.

Willa Port obecna jest na rynku już od sześciu lat – wcześniej jako Conference Resort & SPA, teraz, po remoncie zmieniona na Art & Business. I co by nie mówić, piękna to zmiana. Przechadzając się po korytarzach, idąc na śniadanie czy nawet na basen, z każdej strony, ze ścian mówi do nas sztuka. Przestrzenie są nienachalnie piękne, nie ma tu miejsca na tandetne marmury i złoto, które niejednokrotnie widzieliśmy w hotelach zrobionych „na bogato”. Przepraszam, wróć… Złoto znajdziemy, owszem, ale w tak pięknie delikatnych kontrastach z czernią, że człowiekowi mięknie serce. Nie wiem czy to tylko my, czy ogólny urok tych wnętrz, ale zachwytami nad otoczeniem nie było końca (podobnie zresztą, jak w Hotelu Sadova – to z pewnością te elementy czerni tak na nas działają 😉 ) – bo jak nie zachwycać się masywnym, prawie balowym żyrandolem, który wita nas przed restauracją śniadaniową, czy przytulnym kącikiem z kredensikiem tuż przy windach? No nie da się!

Poznawanie obiektu zaczęliśmy inaczej niż zwykle, bo od zwiedzania najbliższego otoczenia hotelu. Willa Port położona jest tuż nad jeziorem Drwęckim, a od tafli wody budynek oddziela promenada, która zaprowadzi nas do centrum miasta i zamku, na molo, do parku i na piaszczystą plażę (która teraz zbytnią atrakcją nie jest, ale latem…). W najbliższym sąsiedztwie budynku hotelowego znajduje się także amfiteatr i szereg restauracji, więc rzec można, że lokalizację Willa Port ma wręcz idealną, a i sam dojazd nie sprawia absolutnie żadnych problemów (parking pod hotelem też jest wielki).

Pierwsze co ujmuje przy wejściu do budynku, to czerwony dywan przed drzwiami – automatycznie czujemy się jak gwiazdy, które przybyły do Ostródy, aby odpocząć od blasku fleszy. Chwilę potem, po przekroczeniu progu nad naszymi głowami szybują białe ptaki dosięgając sufitu trzeciego piętra. Na deser, jadąc windą do pokoju – za jej szklanymi ścianami rozpościera się panorama jeziora Drwęckiego, które jeszcze przed kilkoma minutami widzieliśmy przechadzając się promenadą. Jest pięknie!

Aby jeziora nie było nam za mało, dostajemy je także za oknem pokoju i szklaną balustradą balkonu. Niesamowity widok wirujących jesiennych liści nad smutnym błękitem jeziora wprawia w nastrój melancholijny. Zadumę nad jesienną aurą otaczającą hotel przerywa nam… huk dmuchawy do liści, bo miasto wzięło się za porządki. Przecież nie może być zbyt pięknie, prawda? Zamykamy więc drzwi balkonowe i wracamy do rzeczywistości i pokoju hotelowego. A więc, co w pokoju? W pokoju, moi Państwo – niby salon i sypialnia, a jednak nie J Przestrzeń, podzielona szafką z telewizorem (który obracamy z zależności od tego, czy siedzimy na kanapie z jednej strony, czy leżymy na łóżku z drugiej), dzięki czemu zyskujemy salonik i sypialnię. Bardzo lubię takie rozwiązania: kiedy każde z nas siedzi ze swoim komputerem na kolanach w innym „pomieszczeniu” to i tak nie tracimy się z oczu, rozmawiamy swobodnie nie krzycząc przez ścianę.

Czas wolny w Willi Port spędzamy jak prawdziwi hedoniści i skupiając się przede wszystkim na dwóch miejscach, na zmianę jesteśmy to w SPA, to w restauracji.

Jak wielokrotnie powtarzałam – fanem SPA w naszym związku jest właśnie Michał i to zazwyczaj on biegnie jak na skrzydłach na wszelkiego rodzaju zabiegi. Wybierając się do SPA, nie sądziłam, że przede wszystkim wspominać będę niesamowicie sympatyczną obsługę i znowu – wnętrza. Nie dość, że zabiegi odbywają się w serdecznej, pełnej uśmiechu atmosferze, to na dodatek mogłam zobaczyć kilka gabinetów i powpatrywać się w jezioro, tym razem przez okno gabinetu manicure i pedicure. Chyba zacznę częściej odwiedzać SPA 😉

To, co z pewnością odwiedzamy najczęściej – to rzecz jasna hotelowe restauracje (waga potwierdza!). Restauracja Trattoria La Riva to miejsce, które posiada urok włoskiej knajpy. Mamy tu białe, drewniane krzesła, ściany zdobią elementy skrzynek na wino, zza szyby akwarium zerkają na nas kolorowe rybki a tuż przy wejściu widzimy piec do pizzy, z którego obsługa wyciąga aromatyczne placki. Siadamy więc, zamawiamy i dajemy ponieść się karcie, która chwilę wcześniej pojawiła się na naszym stoliku. Michał zauroczony jest krewetkami, ja przerażona ilością carbonary na moim talerzu (porcje są ogroooooomne!), a każde z nas z lubością pożera swój deser. W takim miejscu, choćby śmierć przyszła nagle – to nie żałujesz żadnej z podjętych decyzji. Za oknem znowu tafla jeziora, w uchu włoska melodia i siedzisz tak człowieku i zastanawiasz się, dlaczego codzienność nie wygląda właśnie tak.

Nasza Opinia Willa Port Ostróda

Choćbym mocno chciała, to w przypadku Willi Port nie mam się do czego przyczepić. Pokoje są przestronne, wnętrza są piękne, obsługa sympatyczna, a jedzenie pyszne. Parking jest duży, dojazd niezbyt skomplikowany a jezioro za oknem… hipnotyzujące.

 

NAJNOWSZE WPISY
REKLAMA , BO ŻYĆ Z CZEGOŚ TRZEBA
KONIEC REKLAMY ;-)
WSPIERAMY CZTERY ŁAPY

Ośrodek Jelonki niesie pomoc zwierzętom dzikim, chorym i po wypadkach. Przeczytaj więcej o Ośrodku Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki TUTAJ

Spodobał się artykuł? No to szybciutko sharuj!:

Facebook
Pinterest
Skype
WhatsApp
Email
Michał
Autor bloga i maruda hotelowa. Jeśli masz jakieś sugestie jak rozwinąć bloga lub chciał(a) byś zaproponować artykuł - pisz śmiało, na pewno się odezwę ;-) kontakt [at] trochetutrochetam.pl