Jeżeli można coś powiedzieć o hotelu BoniFaCio to z pewnością to, że jest to gigantyczna przestrzeń ukryta wśród lasu, a dla niektórych po prostu „hotel pośrodku niczego”. Jeśli spojrzeć na to w sposób skrajny, to w sumie prawda, bo nawet sygnał GSM tam nie dociera, ale kiedy tu wjeżdżasz, kiedy już tu jesteś – to miejsce zaczaruje Cię i nie będziesz chciał już wyjechać.
Dojazd do hotelu, może trochę utrudniony, to jednak niesamowicie malowniczy. Tuż przy drodze, przejeżdżającym „mieszczuchom” z lasu machają kopytkami sarenki i dziki, czyhające niecnie na nieuważnych kierowców i robiące zakłady, kto z nich przebiegnie tuż przed maską nadjeżdżającego samochodu. Po nierównej walce z leśnymi, parzystokopytnymi bandytami, docieramy do polany na której ulokowany jest hotel. Jeszcze kilka zakrętów (droga do hotelu jest dosyć „pokręcona”) i naszym oczom ukazuje się hotel BoniFaCio, a chwilę później uśmiechnięty i pomocny personel recepcji, który w luźnej rozmowie profesjonalnie przekazuje nam wszystkie szczegóły miejsca i naszego pobytu. To lubimy 😉
Części ogólne hotelu, restauracje i pokoje – wszystko urządzone jest w dosyć surowym skandynawskim stylu, jednak o dziwo surowość ta jest przytulna. Przestrzenie zachęcają do posiedzenia, poczytania książki, zamówienia lampki wina i pokontemplowania życia 😉 Tu rzeczywiście da się odpocząć – lokalizacja z dala od cywilizacji i zielone otoczenie hotelu, wpływają kojąco na umysł… A może to zasługa braku zasięgu i milczący telefon tak działa?
Nowo budowane hotele, mają tę ciekawą przypadłość, że pokoje na parterze mają oprócz tarasu dodatkowe bonusy. W Hotelu Mikołajki***** wyjdziemy na pływający pomost, do którego przycumować można łódź, w Hotelu Santa Monica to wspólny ogród, a tu? Tu z pokoju wychodzimy na zewnętrzny basen. Wieczorem podświetlony, jest niebywałą atrakcją w ciepłe dni. Kto nie chciałby wyjść z sypialni od razu do basenu? 😉 I pomimo gigantycznej plamy po kawie przy biurku w naszym pokoju, to nie pamiętam, abym tak dobrze wspominała pokój hotelowy: łóżka były wygodne, łazienka miała imponujących rozmiarów wannę a Internet śmigał jak szatan.
Kontakt z hotelową gastronomią to doznanie skrajne. Z jednej strony mamy prawdziwą kuchnię, taką gdzie czekasz z niecierpliwością na kolejne danie, najesz się do syta, a talerza chociaż chcesz to nie obliżesz bo wstyd, a z drugiej… Z drugiej kelner, który tak nie za bardzo zna kartę, tak nie za bardzo potrafi polecić, któremu trzeba powtórzyć zamówienie bo przy drugim zapomina już o tym pierwszym a i tak woda przyjdzie nie taka, jaką zamawiałeś… A na koniec zostawi Cię na wieczne potępienie w oczekiwaniu na siebie aby poprosić o rachunek. No cóż… Po 15 minutach zostawiłam swoją drugą połówkę przy stoliku… Niech czeka, ja idę do pokoju. Tu wspomnieć trzeba o zaskakującym rozmieszczeniu hotelowych restauracji: aby przejść do restauracji a’la carte, należy przejść przez restaurację śniadaniową, minąć bufet, przejść za kolejne drzwi i skręcić w prawo. Pierwsza wycieczka w to miejsce trochę dezorientuje, ale na końcu tej drogi czeka nas pyszna nagroda 😉
Hotel BoniFaCio to naprawdę świetne miejsce na weekendowy wypad we dwoje lub miejsce na dłuższy urlop z przyjaciółmi. Atrakcje zewnętrzne jakie proponuje hotel (boiska do gier zespołowych, korty do tenisa a nawet konna szkółka jeździecka) skutecznie zajmą całą ekipę na dłuższy czas. Jeżeli dodać do tego bliską odległość od Warszawy – to mamy idealną destynację na naładowanie baterii i krótki reset.
W zależności od terminu, koszt noclegu ze śniadaniem to około 350 złotych za dwie osoby plus koszt kolacji a’la carte – nasza kolacja standardowo oscylowała w granicach 200 zł. Musimy zmienić przyzwyczajenia żywieniowe, bo wszędzie płacimy tyle samo 😉