Straszna pogoda za oknem nie zniechęciła nas do wypadu w strony Gdańska na kilka dni odpoczywająco-pracujących. Okazja ku temu była tym większa, że w rodzinie naszych przyjaciół pojawiła się nowa duszyczka (gratulujemy przystojnego chłopaka!), a dodatkowo w jednym z Gdańskich klubów odbywał się koncert, którego nie mogliśmy przegapić.
Kierunek Pomorze i kolejny z gdańskich hoteli. Tym razem miejscem naszego tymczasowego zamieszkania stał się czterogwiazdkowy Hotel Admirał – obiekt dość zaskakujący. Dlaczego? O tym dalej.
Lokalizacja hotelu sprawia, że my, mieszkańcy małego miasteczka (a niektórzy powiedzieliby, że i wsi nawet) musimy sprawdzić się jako kierowca w wąskich uliczkach śródmieścia Gdańska: jeden zły skręt i nadrabiamy drogi w jednokierunkowych zakamarkach centrum ;). Na szczęście, kiedy docieramy pod budynek obiektu okazuje się, że mamy miejsce postojowe praktycznie tuż przed samym wejściem, więc przynajmniej tu nie trzeba będzie się nakręcić w poszukiwaniu wolnej przestrzeni do zaparkowania.
Hotel architekturą nawiązuje do tradycyjnych gdańskich kamieniczek, które tu, w nowoczesny sposób, przykryte zostały szkłem. Co ciekawe, jest to nowy budynek, budowany w latach 2010-2011 wprost z przeznaczeniem hotelowym, nie zaadaptowane istniejące już wcześniej kamienice. Dosłownie tuż za rogiem znajduje się Targ Rybny, a kilka kroków dalej tętniące życiem Rybackie Pobrzeże, jednak w samym obiekcie jest cicho i kameralnie.
Po przekroczeniu progu hotelu nie mogliśmy ukryć zdziwienia. Zdjęcia, które wcześniej oglądaliśmy, w zupełności nie oddają klimatu, w jakim utrzymany jest hotel. Wszędzie, gdzie nie spojrzeć czają się nawiązania do żeglugi, morza i statków – trudno się temu dziwić, skoro właśnie w odwiedzinach u Admirała jesteśmy 😉
Tuż za pierwszym wrażeniem koniecznie trzeba wspomnieć o niesamowicie sympatycznym, a przy tym bardzo profesjonalnym personelu. Zarówno na recepcji jak i w dziale housekeepin’gu czy restauracji.
Po szybkim i jak wspomniałam przed chwilą, niesamowicie sympatycznym procesie meldunkowym pojechaliśmy na trzecie piętro, aby zadomowić się w Admirale na przyszłe 3 dni. Wnętrza hotelu w każdym momencie przypominają nam o morzu (a to tapeta z morską mapą, a to wykładzina w marynistyczny wzór…), jednak w samych pokojach, tych nawiązań jest już mniej i są bardziej subtelne. O czym warto wspomnieć w tym miejscu? Że jest czyściutko i cicho (nie słyszeliśmy sąsiadów za ścianą, a głosy z korytarza wydają się wytłumione), oraz że materace są niesamowicie wygodne! Coś na minus? Drzwi od kabiny prysznicowej otwierają się na zewnątrz, co powodować może małe kałuże a w samej łazience jest nie za dużo miejsca do przechowywania kosmetyków. Dodatkowo w rogu sufitu zaczęła złuszczać się farba. Czyżby zbyt długie kąpiele i para wodna zrobiła swoje?
Na czas śniadań i kolacji musimy udać się na parter, bo właśnie tam znajduje się restauracja. Z jednej strony wielki plus – są ruchome ściany, więc hotel w fajny sposób może manewrować wielkością tego miejsca w odniesieniu do liczby gości w hotelu, a z drugiej – ogromne stoły, które na siłę „integrują” gości. Jednak co by nie pisać, wszystko inne zostaje wybaczone, kiedy na stole pojawiają się nasze dania 🙂 Karta jest krótka, ale wybieramy ciekawie brzmiące pozycje. Niedługo potem jednak zmieniamy nasze decyzje co do przystawek, bo okazuje się, że ich nie ma, a w ramach przeprosin za konieczność zmian, hotel proponuje nam wino do kolacji. Jest problem – jest rozwiązanie, czyli w sumie nie ma problemu 😉 Po kolacji udajemy się jeszcze do baru, aby wykorzystać vouchery na Welcome Drink, które otrzymaliśmy od hotelu przy meldunku. I tu także miłe zaskoczenie: nie jest to standardowa lampka wina a najprawdziwsze, fantazyjne drinki przygotowane przez Pana barmana. Co do śniadań: świetny wybór, każdego dnia możemy spodziewać się delikatnie zmienionych pozycji.
Na koniec chciałabym zahaczyć o stronę internetową obiektu i zdjęcia, które można tam zobaczyć. Niestety to, co znajdziemy po wpisaniu w wyszukiwarkę „hotel admirał” jest starą stroną obiektu, która w zupełności nie oddaje tego, jak obiekt wygląda na żywo. Z tego, co dowiedzieliśmy się już po pobycie, hotel dysponuje nową stroną (i lepszymi zdjęciami), ale nie jest ona w żaden sposób wypozycjonowana i funkcjonuje na nowej domenie. Mam nadzieję, że dział marketingu zajmie się tym jak najszybciej, bo warto, aby do Admirała przyjeżdżało jak najwięcej Gości.